Stanął
przed wejściem do wioski. Jakiś czas temu zauważył, że ktoś mu
się przygląda. Teraz miał tą osobę przed sobą i od razu
wiedział kto to jest. Kankuro. Niewiele się zmienił, jedynie
trochę urósł i inaczej malował twarz. Stał się młodym
mężczyznom. Wyglądał jakby go nie kojarzył.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? - zapytał
- Naprawdę aż tak się zmieniłem i nie możesz mnie poznać? - odpowiedział. Obserwował wzrok chłopaka na sobie. Westchnął. - Ech... Czyli jednak nie? To ja Naruto Uzumaki jeśli byś nie pamiętał.
- Naruto? - Kankuro był w szoku, było to po nim widać. - Zmieniłeś się. Wszyscy myśleli, że nie żyjesz. Od 5 lat nie dawałeś znaku życia, a kiedy Gaara mi wczoraj powiedział, że dostał od Ciebie list to nie mogłem uwierzyć. Zresztą Temari zareagowała tak samo... Co Cię do nas sprowadza?
- Postanowiłem was odwiedzić. Jeśli mogę to zostałbym u was na jakiś czas. Nie mogłem już wytrzymać z rodzinką. - Skrzywił się mówiąc to.
- Mi to nie przeszkadza, ale za jakieś dwa tygodnie zaczynają się egzaminy na chunnina. Więc jeśli Gaara pozwoli Ci zostać to najprawdopodobniej tylko do wyjazdu do Konocha. - Spojrzał na niego zaciekawiony. - A co znalazłeś jakiegoś krewnego?
- Owszem, ale znając życie to Twoje rodzeństwo też będzie chciało to usłyszeć, więc powiem wam wszystkim za jednym zamachem. Opowiesz mi co się działo u was przez cały ten czas? Nie bardzo mogłem się z kimś kontaktować podczas treningu.
- Więc odbywałeś trening? Spoko, zaprowadzę Cię do Gaary i wszystko Ci opowiem.
Kiedy
szli przez wioskę i Naru słuchał tego co się z nimi działo,
Kankuro zauważył, że kobiety i wielu mężczyzn, których mijali
oglądali się za młodym Uzumakim. Nic dziwnego sam go z początku
nie poznał. Przez te 5 lat bardzo wyprzystojniał. Stał się wyższy,
jego mięśnie stały się bardziej widoczne. Rysy jego twarzy
wyostrzyły się. Włosy zapuścił, sięgały mu teraz prawie do
pośladków.
Gdyby
Kankuro nie był facetem to mógłby się w nim zakochać.. Szczerze
powiedziawszy to nawet teraz mógłby to zrobić. Żałował tylko
słynnego uśmiechu Uzumakiego. Bez niego już nie był tym samym
chłopakiem.
Doszli
do budynku Kazekage. Właśnie wychodziła stamtąd Temari. Spojrzał
na Naruto. Zdziwił się widząc na jego twarzy psotny uśmieszek.
- Cześć Temari – powiedział. - Dawno się nie widzieliśmy.
- Kto... - Była tak zaskoczona, że nie mogła nic z siebie wydusić. - Naruto!
Kankuro
patrzył zdziwiony na siostrę rzucającą ręce na szyję jinjuriki
i płaczącą ze szczęścia.
- Co... - nie dokończył. W tym właśnie momencie z budynku wyszedł sam Gaara.
- Co wy tu wyprawiacie? - Nie wyglądał na zadowolonego. Nagle zrobił zdziwioną minę. - Naruto? To naprawdę ty?
- Oczywiście, ale pewnie gdybym nie przyszedł tu z Kankuro to Wasza siostra nie rzuciła by mi się na szyję i nikt by mnie nie poznał. - Wreszcie na twarzy Uzumakiego pojawił się jego firmowy uśmiech.
- Chyba masz rację... Wejdź na górę, powiesz co się z Tobą działo i co Cię do nas sprowadza...
- Zgoda. - powiedział blondyn.
Weszli
do gabinetu Kazekage i opowiedział im o swoim treningu, poznaniu
rodziny oraz narzeczonej. O potrzebie natychmiastowej ewakuacji po
poznaniu niektórych pomysłów swojego dziadka, chęci ponownego
zobaczenia starych przyjaciół, nadziei na choć chwilowy powrót do
dawnego życia. Gaara po wysłuchaniu go zgodził się na jego pobyt w
Sunie do czasu egzaminu na chunnina...