- Jak już wiecie waszym nowym sensei'em od tej pory jest Naruto Uzumaki. Przeprowadzi was przez egzamin dopuki wasz stały sensei nie wyzdrowieje.
- Chwila. Ten Naruto Uzumaki? - spytała Hiasta. - Ten co porzucił swoich przyjaciół? Radzący sobie do próby zabójstwa legendarnego sanina? Ten co popełnił samobójstwo? Przecież to niemożliwe. Zresztą on – tu wskazała na blondyna – nie jest nawet do niego podobny i przyszedł od strony Wioski Ukrytej w Istnieniu. To nie może być on!
Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni. Koledzy z drużyny ponieważ wyraziła wątpliwość co do tożsamości swojego idola. Nie wierzyła, że się zabił. Gaara bo nie podejrzewał jej o taką wiedzę, a Naruto na wieść o jego domniemanym samobójstwie.
- Nie zrobiłem niczego co powiedziałaś. Wyjechałem za zgodą Hokage. Przez trzy lata ćwiczyłem by chronić warzne dla mnie osoby, a dwa kolejne, aby być dobrym przywódcą. Przez ten czas miałem prawo zmienić się z wyglądu. Kto Ci naopowiadał takich głupot?
- Poszła taka plotka z rok po tym jak zniknąłeś, a Sasuke został Hokage. Tsunade powoli przestawała sobie radzić kiedy wyjechałeś i nie dałeś znaku życia. - wytłumaczył Gaara.
- Ale żyjesz i masz się dobrze! Utemperujesz mu nosa? - spytał Sestor.
- Niby komu? - Naruto nie miał pojęcia o kogo może mu chodzić, ale nie miał też ochoty nic i nikomu temperować.
- Uchicha'y. Jest strasznie zarozumiały bo pochodzi z „wielkiego klanu”. - Izef również miał coś do powiedzenia.
- O to nie musicie się martwić. - Uzumaki zrobił chytrą minkę. - W pewnym sensie jestem od niego warzniejszy. Powinniśmy jednak na razie wrócić do tego co miał nam do powiedzenia kage.
- Masz rację. – Gaara uśmiechnął się do niego z ulgą. Nie miał ochoty użerać się z nimi dłużej niż to było potrzebne. - Termin egzaminu został przesunięty o miesiąc od pierwszej daty.
- To daje nam sześć tygodni. Podali powód? - Nikomu ta nagła zmiana terminu się nie spodobała.
- Mniej więcej w tym czasie zbiegają się dwa spore święta dla Konochy. - Hiasta znów popisała się wiedzą.
- Czyli pokonanie Kjuubi'ego i moja rzekoma śmierć tak? - Blondynowi coraz mniej się podobały zmiany jakie zaszły podczas jego nieobecności.
- Oboje macie rację. Nie napisali tego wprost, ale stwierdzili, że nie mogą w tej chwili zorganizować egzaminu.
- To się nawet dobrze składa. Będziemy mieli więcej czasu. Kazekage-sama proszę o pozwolenie na opuszczenie wioski wraz z drużyną na 4-5 tygodni. - spojrzał na rudzielca.
- Wyrażam zgodę, ale muszę wiedzieć gdzie się wybieracie i po co.
- Zabieram ich na trening w miejsce omijane przez wszystkich. Będziemy bezpieczni i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Ja i tak się wybierałem w tamtą stronę. Mam tam coś do załatwienia. Spokojnie, nie jest niebezpieczne.
- Dlaczego na tak długo? Jak daleko to jest? - Hiasta miała mnóstwo pytań.
- To miejsce to wyspa. Ja bym dotarł tam w trochę ponad dzień, ale z wami to będzie tak około trzech. A na tak długo bo liczę tydzień podróży, reszta bo musicie się skupić na treningu i nic nie może was rozpraszać. Tutaj byście mieli za dużo pokus. Macie się stawić o 3 pod bramą. Jeszcze dzisiaj wyruszymy. Ruchy!