A teraz proszę bardzo:
Nowa droga
***
Itachi
był wściekły. Nie lubił gdy traktowano go jak dziecko... Miał już przecież 25
lat! Szedł na polanę, którą wybrał sobie na ćwiczenia z chłopakiem, którego
wszyscy się bali. Zupełnie nie wiedział dlaczego. Przecież to fajny i
przystojny, młody facet! Gdyby mógł, sam by się za niego zabrał. Ten blondyn
był tak słodki, że czasem ledwo nad sobą panował, a teraz jego rodzice
postanowili go zaręczyć. Nie podobał mu się ten pomysł. Wspomnieli tylko, iż
już rozmawiali o tym z rodzicami tej osoby. Nie powiedzieli nawet kto to jest!
Gdy dotarł na
miejsce zobaczył trenującego Naruto. Tak, to właśnie w nim Uchicha się
zakochał. Marzył o tym jak jego ciało wije się pod nim, jego słodkich ustach i
seksownym tyłku. Przyglądał się jak wkurzony prawie 20 letni chłopak wyżywa się
na słupach, które tu ustawili. Musiał dowiedzieć się o czymś, co mu się
wyraźnie nie spodobało.
- Nie chce! Nie
chce! NIE CHCE! - Krzyczał. - Czemu to musiało się stać?! Nie znam jej!
- Stało się coś
młody? - Spytał na pozór obojętnie. To spocone, umięśnione ciało działało na
niego jak nic innego. Miał ochotę się na niego rzucić.
- Itachi... -
zaskoczony Naruto spojrzał na kolegę. Zauważył w jego spojrzeniu coś o czym nie
śmiał nawet marzyć. - Nie, to nic takiego...
- Na pewno? -
Nie dawał za wygraną. - Te słupy wskazują na co innego...
Rzeczywiście tak
było. Ze słupów, na których zazwyczaj trenowali niewiele zostało. Naruto stał
zmieszany koło nich, a raczej tego co z nich pozostało. Był naprawdę słodki z
tym wyrazem twarzy jak to zauważył Itachi. Przyglądając się tak intensywnie
wywołał rumieńce na twarzy blondyna. Jego brat nie widział co ma koło siebie.
Wysoki, umięśniony i zgrabny. Średniej długości, blond włosy, blizny
przypominające lisie wąsy na policzkach, duże niebieskie oczy... Jakim cudem
nikt tego nie zauważał? Może z wyjątkiem Hinaty. Ona jedna zobaczyła piękno w
tym wyjątkowym chłopaku.
Postanowił
spróbować tych kuszących ust. Zaczął się zbliżać do syna Yondaime Hokage. Ten
zaniepokojony jego zachowaniem cofał się, dopóki nie oparł się plecami o
drzewo.
- Itachi? Co ty
wyprawiasz? - Naruto powoli zatracał się w tych czarnych tunelach, błyszczących
pożądaniem.
- Chce spróbować
twoich ust... Od dawna tego chciałem. Gdzieś tam głęboko miałem nadzieję, że
kiedyś jeszcze będziemy razem... Niestety moi rodzice postanowili mnie zaręczyć
i z tego co usłyszałem masz ten sam problem. - oparł ręce po obu stronach jego
twarzy. - Proszę pozwól mi na to. Nigdy więcej nie poproszę Cię o nic...
Błagam, nie odrzucaj mnie... Kocham Cię...
Zaskoczony blondyn
poczuł na swoich ustach słodycz ukochanego. Brunet wysunął język liżąc usta
kochanka. Powoli przestawał nad sobą panować, zatracając się w doznawanej
przyjemności. Naruto przymknął oczy i rozchylił usta. Był gotowy dać mu
wszystko. Nie wiedząc co zrobić z rękami, wsunął je pod koszulkę Uchichy.
Itachi wydał pomruk zadowolenia powtarzając ruchy blondyna i ściągnął jego oraz
swoją koszulkę. Przerywając pocałunek spojrzał pytająco w oczy młodzieńca, a
widząc przyzwalające kiwnięcie głową, zaczął wodzić rękami po jego ciele.
Zszedł ustami na szyję, a potem klatkę piersiową. Ciche jęki pobudzały go
jeszcze bardziej. Zaczął bawić się jego sutkami, które bardzo szybko
stwardniały. Znudziwszy się nimi zaczął wyznaczać mokrą ścieżkę z pocałunków do
linii spodni, powoli je rozpinając.
Naruto pisnął
czując jak Itachi gładzi jego członka przez materiał bokserek. Spodni został
pozbawiony chwilę wcześniej. Nie mogąc utrzymać swojego ciężaru na
wyprostowanych nogach, zsunął się po pniu na ziemię. Pozwolił by użytkownik
sharingan'a wpił się ponownie w jego usta samemu pozbywając go dolnej części
odzieży. 25 latek ściągnął ostatnie części garderoby dziedzica Namikadze.
Włożył mu do ust trzy palce, samemu bawiąc się jego penisem. Gdy były już
dobrze nawilżone, zabrał je i włożył pierwszego w dziewicze wejście kochanka.
Czując jak chłopak się spiął, odwrócił jego uwagę pochłaniając całego członka w
usta. Zauważając mniejszy nacisk mięśni, dołożył dwa pozostałe palce i zaczął
go rozciągać. Blondyn nie mogąc wytrzymać spuścił mu się w usta.
Brunet nawilżył nasieniem
swojego penisa, dzieląc się resztą z blondynem. Ustawił członka przy jego
wejściu, powoli w niego wchodząc. Gdy znalazł się w nim cały znieruchomiał,
dając mu czas na przyzwyczajenie do uczucia wypełnienia.
Naruto nie mogąc
się doczekać poruszył biodrami. Itachi ochoczo odpowiedział na jego ruchy,
szybko odnajdując wspólny rytm. Jęki wypełniły polanę. Mieli szczęście, że na
początku swoich treningów postanowili rzucić stałe jutsu wyciszające.
Ich ruchy
stawały się coraz szybsze i bardziej chaotyczne.
- Itachi... ja
dłużej... nie... wytrzymam... Itachi! - blondyn doszedł po raz drugi brudząc
ich brzuchy.
- Naruto! -
mocny ucisk stał się zgubą dumy klanu Uchicha. Wytrysnął wypełniając nasieniem
wnętrze kochanka.
Gdy opuścił jego
wnętrze, wstali i szybko doprowadzili się do porządku. Naruto miał złe
przeczucia do tego co się wydarzyło. To było zbyt piękne, żeby mogło trwać
nadal. Idąc do domu zastanawiał się nad tym co powiedziała mu matka.
- Kochanie
pamiętaj, żeby nie sypiać z mężczyznami. Dla naszego klanu to jak obraza gdy
nie jesteście małżeństwem. Mogą z tego wyniknąć nieprzyjemne skutki. - Kushina
spojrzała na swojego pierworodnego. - Było już kilka takich przypadków. Takim
osobom pomagał jedynie klan ponieważ drugi winowajca się nie przyznawał lub
rodzina groziła wyparciem. Tylko jeden zrezygnował z tego co oferowało jego
nazwisko. Proszę nie stawiaj mnie w takiej sytuacji.
Miał
przerażające uczucie, że konsekwencje będą opłakane. Obiecał matce, iż nigdy
nie postawi jej przed wyborem, ale stało się. I prawdę mówiąc nie żałował.
Wszedł do domu
głośno oznajmiając swój powrót.
- Naruto jesteśmy w salonie! - zawołał
jego ojciec.
Pełen obaw
wkroczył do pomieszczenia i stanął zaskoczony w drzwiach. Na kanapie siedziała nieznana
mu nieco starsza od jego matki kobieta, a obok niej...
- Co Ty...
- Witaj
chłopcze. Jestem Willan Mikofo, a to moja córka Mikan. - kobieta nie dała mu
skończyć. - Razem z twoimi rodzicami zdecydowaliśmy o waszym małżeństwie.
- To jakiś żart?
Jeśli tak to całkowity niewypał. - był zły. Jak mogli? I to jeszcze, z kimś
takim!
- Nie, to nie
jest żart. Nie bądź niegrzeczny. Obie panie przebyły długą drogę do nas.
Powinieneś się cieszyć, że taka piękna i silna kunoichi jak Mikan zostanie
twoją żoną. - Jego ojciec był chyba głuchy na to co mówili o dziewczynie.
Jego matka z
kolei przyglądała się jej. Owszem była ładna. Długie do pasa prawie białe
włosy, szczupła sylwetka, pociągła twarz, duże oczy i pełne, malinowe usta.
Niestety spotkał ją podczas niejednej misji. Za każdym razem była z innym
facetem. Dosłownie. Nie raz przerywał im w „zabawie”. Nie chciał puszczalskiej
żony. Nie chciał być pośmiewiskiem całej wioski.
- Uważam, że
powinieneś to jeszcze raz przemyśleć. - odezwała się Kushina. - Oni sami powinni
lepiej się poznać zanim się pobiorą. Taki pośpiech nie jest dobry.
- Kochanie już o
tym rozmawialiśmy. Panna Mikofo jest najlepsza dla naszego syna. Nie ma nad
czym więcej myśleć...
Naruto nie słuchał
więcej. Wybiegł zalany łzami z pomieszczenia i wpadł do swojego pokoju. Jego
rodzeństwo patrzyło za nim zmartwione. Nie podobała im się decyzja ojca. Nie po
tym co im opowiadał brat. Sam blondyn rzucił się na łóżko ignorując wrzaski by
natychmiast wracał. Płakał w poduszkę myśląc nad swoim losem. Bardzo marnym w
dodatku jeśli pozostanie w wiosce.
Usiadł na łóżku
i wycierając łzy z twarzy zauważył spakowany plecak w kącie. Na nim leżała
kartka. Przeczytał ją natychmiast się uśmiechając. Mama, Nik i Sun postanowiły
dać mu wybór. Spakowały to co najpotrzebniejsze jeśli będzie chciał odejść.
Natomiast bracia dołożyli zapieczętowane w zwojach przydatne rzeczy w nowym
życiu...
Owszem miał
piątkę młodszego rodzeństwa. Bliźniaczki Nik i Sun miały po 17 lat, a trojaczki
Vinef, Beiji oraz Daiji mieli 15. Jako najstarszy musiał ponieść wiele
wyrzeczeń. Nieustanna opieka nad rodzeństwem, gdy rodziców nie było w domu.
Pomoc w nauce na zajęcia w Akademii, ćwiczenia nad technikami i nauka nowych...
To on odkąd zaczął chodzić na misje musiał czasem dokładać matce bo ledwo na
wszystko starczało. Oszczędzał praktycznie, każdy grosz, po kilka razy się
zastanawiając zanim go wydał. Bardzo często gdy matka była już zmuszona do
wzięcia udziału w misji na niego spadały obowiązki w domu. Ojciec wracał bardzo
późno, a młodsze rodzeństwo było jeszcze za małe by pomagać. Jednak, kiedy
podrośli wystarczająco, zmusili go do nauczenia ich prac domowych. Odciążyli go
tym, za co był im bardzo wdzięczny.
Dzięki temu
przynajmniej stał się odpowiedzialny. Umiał sobie poradzić w ciężkich
sytuacjach. Odłożył całkiem sporą sumkę. W sam raz na rozpoczęcie nowego
życia...
Usiadł przy
biurku. Chciał napisać kilka listów zanim odejdzie. Musiał wyjaśnić kilka
rzeczy najbliższym. Przede wszystkim ojciec musi zrozumieć, że nie każda jego
decyzja jest w porządku w stosunku do innych. Zwłaszcza dotycząca własnej
rodziny i podjęta bez pytania nikogo o zdanie... Postanowił wyruszyć zaraz po
ich skończeniu...
***
Powoli kierował
się w stronę domu. Był szczęśliwy. Jego mały lisek zaakceptował go i oddał mu
się. By dzień był idealny brakowało mu tylko jednego. Akceptacji rodziców oraz
zgody na spędzenie reszty życia z ukochanym.
Wiedział, że to
będzie trudne. Ojciec najprawdopodobniej dostanie szału. Matka z początku nic
nie powie, ale gdy uzna, że małżonek stanowczo przesadza urządzi mu awanturę.
Ciekawe czy pozwolą mu się pobrać z Naru?
- Wróciłem! -
powiedział wchodząc do domu.
Zdjął buty i
zobaczył ojca stojącego w drzwiach gabinetu.
- Chodź, musimy
porozmawiać. - cofnął się do środka.
Wkroczył do
pomieszczenia. Jego rodzice siedzieli obok siebie na kanapie. Fugaku wskazał
synowi stojący obok fotel. Oboje mieli poważny wyraz twarzy.
- Zdaję sobie
sprawę, że to co powiem może Ci się nie spodobać, ale postaraj się wysłuchać
mnie do końca. - mężczyzna cały czas spoglądał mu w oczy. - Jakiś czas temu
zauważyliśmy twoje (głównie według mnie) niezdrowe zafascynowanie
najstarszym synem Yonadaime. Początkowo miałem nadzieję, że jednak interesujesz
się jedną z jego córek, lecz niestety się przeliczyłem. Razem z matką jednak
uzgodniliśmy, iż można Ci pozwolić się z nim związać, ale dziedziczyć będzie
Sasuke albo jego potomek. Z bardzo prostego powodu. Twój ukochany nie
może urodzić Ci dziecka... - nieznacznie się skrzywił. - Poszedłem podpytać
Namikadze i masz pecha bo chłopak jest już zajęty. A skoro lubisz blond włosy i
błękitne oczy panna Yamanaka jako alternatywa powinna być dobra.
- Nie! - Itachi
wstał. - Ja kocham Naruto ojcze i nie mam zamiaru wiązać się z nikim innym.
Jest dla mnie najważniejszy. Nie obchodzi mnie czy będę miał dzieci czy nie. Po
prostu chce mieć go u swojego boku do końca. Mogę ustąpić miejsca Sasuke jeśli
tego chcesz. Jednak z mojego słońca nie zrezygnuje!
- Tu jest
właśnie problem kochanie... - jego matka wyglądała jakby nie mogła się
zdecydować czy być dumna z deklaracji syna, czy zmartwiona tym co ma mu zaraz
przekazać. - Rozmawiałam z Kushiną. Minato już obiecał, że Naruto ożeni się z
niejaką Mikan Mikofo matce dziewczyny. Nie podoba jej się to, ale on nie chce
jej słuchać. Próbowała powtórzyć mu usłyszane plotki, jednak nie wyszło.
Niestety, ale nic z tego nie będzie...
Itachi stał jak
rażony piorunem. Jego Naru, jego lisek, jego maleństwo... Obiecane jakiejś
nieznanej pannie? Słyszał o niej trochę. Podobno pracowała jako szpieg, ale jej
metody były po prostu obrzydliwe... Zachowywała się jak zwykła dziwka!
Nagle poczuł, że
coś jest nie tak. Miał wrażenie, iż coś mu odebrano. Coś zniknęło z jego
życia... Przerażony wypadł z pomieszczenia nie zważając na przestraszone miny
swoich rodziców. Ledwo założywszy buty, wybiegł z domu.