- Wydaje mi się czy nie powiedziałeś nam wszystkiego? - Spytał Gaara.
Naruto
patrzył przed siebie. Szli właśnie do rezydencji no Sabaku, ponieważ to tam miał się zatrzymać podczas swojego pobytu. Owszem, nie
powiedział im o jednym szczególe... O pomyśle mieszanego haremu
jego dziadka.
- Nie bardzo mam ochotę o tym mówić, ale jeśli chcesz wiedzieć to Ci powiem, kiedy już będziemy u Ciebie. Nie powiem tego na środku ulicy...
- Jasne. - Gaara przyglądał mu się jeszcze przez chwilę, ale nic już nie powiedział.
Szli
dalej w ciszy. Żaden nie chciał jej przerywać. Naruto zawsze
dobrze się czuł w towarzystwie Gaary, ale nie mógł pozwolić by
jego dziadek wciągnął go w ten chory plan. Za bardzo mu na nim
zależało aby na to pozwolić. Nie chciał, żeby potem Gaara
cierpiał przez niego. Za wiele osób zraniłby tym sposobem.
Stanęli
przed sporą willą na obrzeżach miasta. Była dwu piętrowa,
pomalowana na żółto i wielkim ogrodem z tyłu. Przeszli niezbyt
długą, żwirowaną alejką do drzwi wejściowych. Gaara otworzył
drzwi i puścił towarzysza przodem.
Naruto
wszedł do środka, zdjął buty i poczekał aż przyjaciel do niego
dołączy. Ruszyli długim korytarzem do salonu, Uzumaki usiadł w
fotelu, a gospodarz stworzył klona posyłając go do kuchni zaparzyć
herbaty, sam spoczął na kanapie. Spojrzał na towarzysza wymownie.
- Eh... Dobra widzę, że nie możesz się już doczekać. Tak więc jak już wcześniej wspominałem moja matka jest córką głowy klanu Uzumakich, który jest jednocześnie lordem feudalnym kraju Przestrzeni. Zrobił ze mnie swojego następcę. Nazywa się Bunta Uzumaki i strasznie lubi mi mówić co mam robić... - Gdy mówił Gaara cały czas uważnie mu się przyglądał. - Początkowo jedynie planowałem odnowić kontakty ze starymi znajomymi, ale gdy mi przedstawił swój ostatni pomysł, musiałem sobie zrobić od niego krótką przerwę...
- A co takiego „znowu” wymyślił? Poza tym nie wiedziałem, że jesteś księciem.
- Też o tym nie wiedziałem, dopóki nie wyruszyłem na trening 5 lat temu... Postanowił stworzyć mi harem i nawet nie spytał mnie co o tym myślę... Przestań się ze mnie wyśmiewać!
Młody
no Sabaku nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. Do tej pory
jakoś się starał powstrzymać, ale kiedy przyjaciel kazał mu
przestać chichotać nie mógł już dłużej wytrzymać.
- Przepraszam, ale naprawdę nie mam pojęcia o co się tak wściekasz, jeśli jest to u was dozwolone...
- Jest, ale nie chce być z 16 osobami po ślubie, bo jak prześpię się z jedną to reszta będzie mieć problem. To nie dla mnie.
- Oj dramatyzujesz. Nie jedna osoba chciałaby być na twoim miejscu i nie jedna chciałaby być z tobą. Zresztą zaraz 16. Powinieneś się cieszyć. Tyle kobiet wokół Ciebie... - Chłopak spojrzał w swój kubek (klon już zdążył im przynieść herbatę i ciastka). Wyglądał na smutnego czy tylko tak się Naruto wydawało?
- Nie mają to być wyłącznie kobiety... - Młody Uzumaki zauważył coraz większe zmieszanie na twarzy swojego przyjaciela i płomyczki nadziei w jego oczach.
- Więc jeśli jesteś bi to tym bardziej powinieneś się cieszyć. - Rudzielec spojrzał na blondyna wyzywająco. Na jego policzkach widać było rumieńce. Naruto zauważył, że słodko z nimi wygląda.
- Jestem bi, ale to nie zmienia faktu iż to nadal będzie ranić innych. Gaara? Stało się coś? - Uzumaki spojrzał zaniepokojony na przyjaciela. Ten odwrócił od niego twarz, ale nie zdołał ukryć łez.
- A nie pomyślałeś, że równie dobrze możesz uszczęśliwić kilka osób więcej? Naprawde uważasz, że tylko będzie krzywdzić?
Naruto
nie wytrzymał. Usiadł na kanapie koło swojego gospodarza, złapał
go za brodę i odwrócił w swoją stronę.
- Wiesz co Gaara? Przekonałeś mnie, a tak w ogóle to już dawno chciałem to zrobić... - Pocałował go delikatnie. No Sabaku początkowo nie potrafił zrozumieć co się właśnie stało.
- Jesteś słodki gdy się rumienisz, a twoje usta są jeszcze słodsze.
Kazekage
nie wytrzymał. Zarzucił ręce na szyję księcia kraju Przestrzeni,
przewracając go na kanapę i wpił się w jego usta. Młodemu
następcy tronu to nie przeszkadzało, a nawet się spodobało.
Powoli zaczął wkładać rękę pod ubranie leżącego na nim
chłopaka, przyciągając jednocześnie drugą jego twarz bliżej do
siebie...